wtorek, 5 marca 2013

ROBIN SON Crusoe i troszkę Montessori

Dzisiaj po południu robiliśmy z Robciem Wyspę rozbitka Robinsona.
Zainspirował mnie taki wpis na blogu: http://madredziecko.blogspot.com/2012/08/praktycznie-caa-nasza-zabawe.html, który znalazłam przypadkiem. Wydaje mi się, że ta zabawa w karty dotyczące wysp, cieśnin, archipelagów itd. oraz zabawa z piaskiem i wodą, żeby te słowa utrwalić, to Montessori w czystej postaci.

Ja postanowiłam trochę tę zabawę zmienić. Byliśmy z synkiem w sklepie i kupiliśmy 2 paczki soli i 2 paczki mąki i zrobiliśmy mega dużo masy solnej. Wzięłam też starą szufladę drewnianą z biurka i wykleiłam ją folią.
Potem poszukaliśmy rozbitka- został nim ludzik z lizaka od Taty, fajny bo to skoczek więc ma kostium ;P i pasuje do wyspy. A poza tym jest w sam raz jeśli chodzi i wielkość (ludzika). Nie jest to może najprzystojniejszy mężczyzna świata i ale nie tego wymaga się od rozbitka ;)



Pomyślałam że np. słowo archipelag nie jest jakoś specjalnie 2 latkowi potrzebne, tak jak i cieśnina, dlatego wybrałam te nieco częściej używane. Nie dlatego, że wątpię w możliwości dwulatków ( absolutnie!) ale pomyślałam, że są słowa ważniejsze i mniej ważne. Wyspa, morze, jaskinia i góra już były nam znane. Skupiliśmy się na zatoce i półwyspie ;)


zatoka i półwysep
Na folii ulepiliśmy razem dużą wyspę, a potem ja, opowiadając Robciowi zrobiłam zatokę i półwysep. Potem razem ulepiliśmy górę a w niej jaskinię, żeby nasz rozbitek miał gdzie spać. Masa solna jest bardzo miękka więc aby zrobić jaskinię trzeba coś włożyć do środka- masa opiera się na tym i na tym zastygnie. Aby nie dodawać nierealistycznych kolorów wsadziłam tam przezroczysty plastikowy (żeby nie był za ciężki) słoik z kwadratowymi ściankami ( żeby można było coś ludzikowi tam wstawić i żeby nie zjeżdżało).

tu nie widać ale jaskinia jest na prawdę głęboka i przytulna :)

druga mała jaskinia- na zapasy żywności

Żeby rozbitkowi było milej zrobiliśmy mu jeszcze z pudełka po piankolinie jeziorko, żeby miał wodę pitną i żeby mógł pływać też w niesłonej wodzie.

Kiedyś będziemy tu wlewać wodę i ludzik będzie na prawdę mógł sobie popływać
Teraz nasza wyspa schnie na balkonie. Postawiliśmy ją w najbardziej słonecznym miejscu i pewnie z miesiąc będzie schła... więc na razie się nie pobawimy... ale w tym czasie wymyślimy jakieś fajne palmy, hamak, jakąś tratwę i wędkę dla Robinsona i inne fajne wyspowe atrakcje. Może jakieś zwierzątko do towarzystwa, morze ogródek z warzywami? Taka wyspa daje wiele wiele ciekawych możliwości :)

wyspa Robin Sona z lotu ptaka

1 komentarz:

  1. chyba mamy tego sdamego dealera Dorka ;-)
    ja też teraz edukuje geograficznie dzieciongi - karty lądy i wody, szorstki globus, karty do nauki trójdzielnej, mapy i tworzenie makiety z masy i figurkami - chyba czas się spotkać :D

    pomysł i wykonanie - bomba!

    buziam!!!

    OdpowiedzUsuń