Zainspirował mnie taki wpis na blogu: http://madredziecko.blogspot.com/2012/08/praktycznie-caa-nasza-zabawe.html, który znalazłam przypadkiem. Wydaje mi się, że ta zabawa w karty dotyczące wysp, cieśnin, archipelagów itd. oraz zabawa z piaskiem i wodą, żeby te słowa utrwalić, to Montessori w czystej postaci.
Ja postanowiłam trochę tę zabawę zmienić. Byliśmy z synkiem w sklepie i kupiliśmy 2 paczki soli i 2 paczki mąki i zrobiliśmy mega dużo masy solnej. Wzięłam też starą szufladę drewnianą z biurka i wykleiłam ją folią.
Potem poszukaliśmy rozbitka- został nim ludzik z lizaka od Taty, fajny bo to skoczek więc ma kostium ;P i pasuje do wyspy. A poza tym jest w sam raz jeśli chodzi i wielkość (ludzika). Nie jest to może najprzystojniejszy mężczyzna świata i ale nie tego wymaga się od rozbitka ;)
Pomyślałam że np. słowo archipelag nie jest jakoś specjalnie 2 latkowi potrzebne, tak jak i cieśnina, dlatego wybrałam te nieco częściej używane. Nie dlatego, że wątpię w możliwości dwulatków ( absolutnie!) ale pomyślałam, że są słowa ważniejsze i mniej ważne. Wyspa, morze, jaskinia i góra już były nam znane. Skupiliśmy się na zatoce i półwyspie ;)
zatoka i półwysep |
tu nie widać ale jaskinia jest na prawdę głęboka i przytulna :) |
druga mała jaskinia- na zapasy żywności |
Żeby rozbitkowi było milej zrobiliśmy mu jeszcze z pudełka po piankolinie jeziorko, żeby miał wodę pitną i żeby mógł pływać też w niesłonej wodzie.
Kiedyś będziemy tu wlewać wodę i ludzik będzie na prawdę mógł sobie popływać |
wyspa Robin Sona z lotu ptaka |
chyba mamy tego sdamego dealera Dorka ;-)
OdpowiedzUsuńja też teraz edukuje geograficznie dzieciongi - karty lądy i wody, szorstki globus, karty do nauki trójdzielnej, mapy i tworzenie makiety z masy i figurkami - chyba czas się spotkać :D
pomysł i wykonanie - bomba!
buziam!!!