![]() |
W każdym razie patrzyliśmy dziś z Robkiem pół dnia na masakrę przed naszym oknem. Dla mnie to ciężkie doświadczenie ale dla Robcia ciekawe- sznurki, drabiny, piły, traktory itd. Jednak, mimo, że jest mały, drzewa nie były dla niego obojętne, bo cały dzień powtarza, że je wycięli i że nie zostało ani jedno...
Po południu wyszliśmy na spacer- popatrzeć z bliska na to pobojowisko, poszukać czegoś ciekawego i poskakać po konarach i pieńkach..
Znaleźliśmy dużo korytarzy korników, czy jakichś innych drzewnych robaczków. Już wiemy czemu dzięciołom było tak u nas dobrze.....
Zauważyliśmy, że na drzewach rósł mech, szczególnie w dolnych częściach pni- przy ziemi.

Oglądaliśmy słoje drzewa- na ściętym pniu i na kawałku znalezionego drewna, na którym akurat fantastycznie było je widać..
![]() | ||||||
Na koniec znaleźliśmy nawet hubę ... Robert łaził po zwalonych pniach, wspinał się, spadał, znowu właził... nazbieraliśmy brzozowej kory na listy (opowiemy w wakacje jak je będziemy wysyłać ;) i dobry kawałek drewna na łódkę... Ciekawy spacer, jednak wolałabym taki sam, ale np. w lesie, a nie przed swoim oknem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz