środa, 27 marca 2013

Drzewa. Ciekawy, smutny spacer...

Dziś wycięto wszystkie drzewa przed naszymi oknami :( Niestety, przez czyjeś niedopatrzenie za długo stały w wodzie i.. uschły. :(  Jesienią zostanie zasadzonych dwa razy tyle, teraz będzie uporządkowany, będzie prawdopodobnie oczko wodne- zrobi się park. może to i fajne, ale do tej pory mieliśmy lasek! Wśród tych wielkich, starych drzew mieszkały czarne dzięcioły z czerwonymi czapeczkami, bażanty, sójki, kaczki i masa innych ptaków... były żabki latem a na wiosnę często zające... teraz już na pewno ich wszystkich nie będzie... :( Poza tym nie jesteśmy osłonięci i chowani, a to był duuuży plus, jednak uschnięte drzewa są niebezpieczne i mogłyby się przewrócić :/



W każdym razie patrzyliśmy dziś z Robkiem pół dnia na masakrę przed naszym oknem. Dla mnie to ciężkie doświadczenie ale dla Robcia ciekawe- sznurki, drabiny, piły, traktory itd. Jednak, mimo, że jest mały, drzewa nie były dla niego obojętne, bo cały dzień powtarza, że je wycięli i że nie zostało ani jedno...
Po południu wyszliśmy na spacer- popatrzeć z bliska na to pobojowisko, poszukać czegoś ciekawego i poskakać po konarach i pieńkach..



Znaleźliśmy dużo korytarzy korników, czy jakichś innych drzewnych robaczków. Już wiemy czemu dzięciołom było tak u nas dobrze.....









Zauważyliśmy, że na drzewach rósł mech, szczególnie w dolnych częściach pni- przy ziemi.





Oglądaliśmy słoje drzewa- na ściętym pniu i na kawałku znalezionego drewna, na którym akurat fantastycznie było je widać..



 


Na koniec znaleźliśmy nawet hubę ... Robert łaził po zwalonych pniach, wspinał się, spadał, znowu właził... nazbieraliśmy brzozowej kory na listy (opowiemy w wakacje jak je będziemy wysyłać ;) i dobry kawałek drewna na łódkę... Ciekawy spacer, jednak wolałabym taki sam, ale np. w lesie, a nie przed swoim oknem...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz