środa, 20 marca 2013

Rurkowo-patyczkowe pudło

Drugą niezbyt oryginalną zabawą dnia dzisiejszego- ale również wbrew mym przewidywaniom- wciągającą było rurkowo-patyczkowe pudło ;) Nic prostszego i nic tańszego, a jednak cała zawartość pudła kilkakrotnie wylądowała na podłodze a następnie znów w jego wnętrzu ;)
Zaczęło się od rurek.




Zrobiłam w pudełku 2 dziurki- jedną na górze a jedną z boku- i dałam Robertowi długie rurki i króciutkie. Szybko odkrył, że od góry można wrzucić i długie i krótkie, jednak z boku mieszczą się tylko te małe.

Potem pomyślałam, że możemy to urozmaicić i ciachnęłam łepki od dużych grillowych zapałek i od zwykłych i zrobiłam jeszcze dwie dziurki- mniejszą i najmniejszą. Znów można było odkryć, że prze "rurkową" dziurkę można wrzucić wszystko ale przez najmniejszą tylko małe patyczki. Też nie było to już dla Robcia zbyt trudne, jednak trochę precyzję trzeba było poćwiczyć. Myślę, że dla 1,5 roczniaka to na prawdę wyzwanie by było. Właśnie jak był w takim wieku, lubił bardzo przez taką dziurkę wrzucać do pudła patyczki do uszu ;) Właśnie! Jutro zrobimy jeszcze jedną dziurkę ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz