sobota, 30 marca 2013

Mazurki - Dziecięcy Wielki Tydzień

Jutro Wielka Sobota- będziemy farbować i malować jajka, najpierw u nas w domu- całą naszą małą rodzinką a po południu w duuużym rodzinnym gronie. Dziś jednak, poza tym, że Tacie udało się pójść do kościoła a Mamie chociaż obejrzeć drogę krzyżową z Papieżem Franciszkiem w tv (jutro zamiana- Mama idzie do kościoła, Tata ogląda), robiliśmy mazurki. Dokładniej mazurki robiły Mamy a Robert i Zosia je ozdabiali ;) Udały się bardzo oryginalnie i ciekawie :) Na pewno nie są one estetyczne, ale za to twórcze, a co najważniejsze- samodzielne :)

Mama Basia robiła mazurka orzechowego z fajną polewą z mleka w proszku (mniam!) a Mama Dora walnęła od razu 4 mazurki porzeczkowo - kajmakowe + dwie babeczki ;) Tata zrobił 3 baranki piernikowe ( jeden przypalony, jeden z odpadniętą głową a trzeci poturbowany zupełnie ale da się je posklejać i ładnie pachną, to najważniejsze :) Zwykle Tata robi baranki chlebowe, które wychodzą fantastycznie, piernikowe nie były wcześniej przećwiczone, to dlatego tak wyszło :)













Dzieci miały do dyspozycji masę różnych posypek, cukierki, czekoladowe listki i lukrowe pisaki. Postanowili użyć na każdym mazurku każdej ozdoby, dlatego mazurki są do siebie dosyć podobne ;P
















A oto dzisiejsze dzieła Robcia i Zosi:








środa, 27 marca 2013

Nowe wzory gąbczastych przyklejanek ;P

Wczoraj zrobiłam Robciowi jeszcze kilka przyklejanek. Wycięłam mu jego dwa najulubieńsze sprzęty, czyli pralkę i mikrofalę ;) brakuje malaksera ;P




Kilka  motywów przyrodniczych ;P
















I hit- od naszej zabawy w naklejanie pojazdów na drzwiach szafy- Robert jest zafascynowany Rakietą Kosmiczną!






W najbliższych dniach zrobimy jeszcze coś, z tych gąbczastych ścierek, ale..coś trochę innego ;)

Drzewa. Ciekawy, smutny spacer...

Dziś wycięto wszystkie drzewa przed naszymi oknami :( Niestety, przez czyjeś niedopatrzenie za długo stały w wodzie i.. uschły. :(  Jesienią zostanie zasadzonych dwa razy tyle, teraz będzie uporządkowany, będzie prawdopodobnie oczko wodne- zrobi się park. może to i fajne, ale do tej pory mieliśmy lasek! Wśród tych wielkich, starych drzew mieszkały czarne dzięcioły z czerwonymi czapeczkami, bażanty, sójki, kaczki i masa innych ptaków... były żabki latem a na wiosnę często zające... teraz już na pewno ich wszystkich nie będzie... :( Poza tym nie jesteśmy osłonięci i chowani, a to był duuuży plus, jednak uschnięte drzewa są niebezpieczne i mogłyby się przewrócić :/



W każdym razie patrzyliśmy dziś z Robkiem pół dnia na masakrę przed naszym oknem. Dla mnie to ciężkie doświadczenie ale dla Robcia ciekawe- sznurki, drabiny, piły, traktory itd. Jednak, mimo, że jest mały, drzewa nie były dla niego obojętne, bo cały dzień powtarza, że je wycięli i że nie zostało ani jedno...
Po południu wyszliśmy na spacer- popatrzeć z bliska na to pobojowisko, poszukać czegoś ciekawego i poskakać po konarach i pieńkach..



Znaleźliśmy dużo korytarzy korników, czy jakichś innych drzewnych robaczków. Już wiemy czemu dzięciołom było tak u nas dobrze.....









Zauważyliśmy, że na drzewach rósł mech, szczególnie w dolnych częściach pni- przy ziemi.





Oglądaliśmy słoje drzewa- na ściętym pniu i na kawałku znalezionego drewna, na którym akurat fantastycznie było je widać..



 


Na koniec znaleźliśmy nawet hubę ... Robert łaził po zwalonych pniach, wspinał się, spadał, znowu właził... nazbieraliśmy brzozowej kory na listy (opowiemy w wakacje jak je będziemy wysyłać ;) i dobry kawałek drewna na łódkę... Ciekawy spacer, jednak wolałabym taki sam, ale np. w lesie, a nie przed swoim oknem...



Rzeżucha - Dziecięcy Wielki Tydzień

Dziś sialiśmy rzeżuchę. Pewnie nam już nie wyrośnie na święta... ale, wyrośnie po świętach ;P
Zrobiliśmy dwie duże miski, mały biały kubeczek i dwa plastikowe kubeczki- te zawieziemy do dzieciaków- J i M ;) A wśród rzeżuchy będą małe kurki- pokażemy Wam, jak nam wyrośnie i już tam będą ;P na razie relacja z naszych prac ogrodniczych ;)

Rzeżuchowe nasionka

układanie wacików kosmetycznych ;P



Podlewamy
Robcio sieje

Teraz pozostaje czekać... :)

poniedziałek, 25 marca 2013

Gęsie jaja- Dziecięcy Wielki Tydzień

Zaczął się Wielki Tydzień. Z dwulatkiem ciężko o jakieś głębokie przeżycia duchowe, chociaż staramy się wyjaśniać mu o co chodzi w Wielkanocy ;) Myślę jednak, że puki co, bardziej skupimy się na tradycji i kulturze niż religii.
Zaczęliśmy już w sobotę- Tata był z Robciem na zajęciach :)
Ciocia Aga T. uczyła malować gęsie jaja farbami akrylowymi i lakierować je. Przygotowałam dla naszego energicznego syna cały zestaw jaj drewnianych ;) okazało się jednak, że gęsie jaja mają na prawdę grubą skorupkę i że nawet mali, energiczni chłopcy mogą je malować.

Z ciocią Agą T :)

Ciocia pomaga

































Efekt końcowy :)

Dzieła Taty

Główne dzieło Taty
Dzieło cioci Agi T i prezent dla nas














Cierpliwa fasola

Nasza pancerna fasola okazała się być również niesamowicie cierpliwą rośliną- chyba z miesiąc czekała aż wsadzimy ją do ziemi. Ale dziś nadszedł jej dzień i teraz powinna zacząć sobie szybko rosnąć.

ziemię wzięliśmy z donicy z draceną ;)

przesypywanie łyżeczką


Po co się rozdrabniać? ;)

posadzona i podlana fasolka
fasolka na słońcu :)

niedziela, 24 marca 2013

Gąbczaste przyklejanki


 

Pomysł aby użyć gąbczastych ściereczek nie jest mój, od razu mówię ;)
Ale chciałam Wam pokazać jak udały się nasze pierwsze przyklejanki.
Dziś zrobiliśmy kilka pierwszych, z czasem na pewno zrobimy więcej, bo mamy już kilka pomysłów a poza tym gąbczaste ściereczki kosztują od 2 do 4 zł ;)
Szkoda tylko, że trudno znaleźć ścierki w mocnych kolorach- prawie zawsze są pastelowe i to w dodatku w trzech kolorach- niebieski, różowy i żółty. Na początek może być, ale wiemy już na co polować ;)





Zrobiliśmy kilka motywów morskich










I kilka innych ;)



















Wujek dobra rada ;)
* radzę wypłukać najpierw te ściereczki dobrze w wodzie, bo one są czymś nasączone- u nas wysypka się zrobiła na buzi
*wycina się łatwo, dobrze sobie narysować z tej gładszej strony obrazek
* nie polecam robić bardzo maleńkich wycinanek, ponieważ jeśli mają za małą powierzchnię, nie chcą się przyklejać








krioterapia ;) czyli kąpiel z lodem

Wczoraj natomiast zrobiliśmy kąpiel z lodem. Nie zrobiłam w nocy kostek, a to duży błąd bo już rano Robo chciał powtórzyć zabawę z wczoraj. Będzie musiał poczekać do wieczora.
































Jak wyjąć te kostki? Albo trzeba poczekać (tak zrobiliśmy z puzzlami) albo wsadzić tackę do ciepłej wody (tak zrobiliśmy z sercami).





Kiedy trochę się rozpuszczą łatwo je wyjąć i poukładać na wannie. Bardzo fajnie zjeżdżają do wody!
Wpadają z pluskiem i unoszą się na powierzchni. Robert je wyciąga a Mama wrzuca. Kto będzie szybszy?





















Gdzie lód szybciej się rozpuści? W klocku z ciepłą wodą czy w szklance bez wody?
O! lód jest przezroczysty! tak jak szklanka.





















Ludzik w jacuzzi ;) Robert był kiedyś w jacuzzi i jak widać pamiętał o tym ;)




















Lód oczywiście szybko znikł. Ale zabawa nam się podobała. Odkryliśmy, że nie tonie i że woda w klocu, która była ciepła, stała się zupełnie zimna kiedy stopiły się kostki. Że w ciepłej wodzie topnieje szybciej niż bez wody, że ślizga się, że jest przezroczysty i że szybko się rozpuszcza w wannie.