czwartek, 25 grudnia 2014

Świąteczne miasteczko z piernika

W tym roku zrobiliśmy z Robciem Miasto z Piernika.
Miało być to małe, średniowieczne, trochę mroczne miasteczko, zasypane śniegiem i prawie zupełnie opuszczone. Na chwilę tylko zawitali do niego piernikowi goście ( okazało się bowiem, że siostra Taty zrobiła superowskie ciastka) ale gdy zapadł zmrok, a lukrowy śnieg przykrył wszystko, szybko sobie poszli ;)
Miasto ma rynek na górze, a w dole jest dalsza część miasta. Widać jednak tylko starą, wielką, trochę rozpadającą się stodołę, reszta znajduje się na tyle daleko, że padający śnieg wszystko przesłania ;)









.......................................................................................................................................

 Jak zrobić Miasto z Piernika?




 Wycinamy z tektury albo sztywnego kartonu narysowane wcześniej szablony. Mój sztywny karton ma ten plus, że z jednej strony jest śliski, dzięki temu łatwiej odkleja się od ciasta. Szablony można znaleźć jakiejś w necie, ale dobrym pomysłem jest wymyślenie swoich budowli, wyobrażenie ich sobie z 4 stron i od góry i przerysowanie tego na papier - mamy wtedy dokładnie takie budynki jak chcemy.




 Ciasto. Znalazłam przepisy w necie w których była soda. Uważam że to bez sensu. Przez sodę ciasto puchnie, wycięte dziurki tracą kształt a kostrukcja staje się bardziej miękka i trudniej ją posklejać. Użyłam sody tylko przy robieniu starej wielkiej stotły, bo dzięki "spuchnięciu" nadała okienkom i drzwiom taki stary charakter, ale wyginały się ściany, dach odpadał itd. Sodzie mówię stanowcze nie.
A więc jak?
3-4 szklanki mąki
1 szklanka cukru
kilka łyżek sztucznego miodu
1/2 przyprawy do piernika
250 g margaryny (ciepłej, to łatwiej się wymiesza)
2 łyżeczki kakao (prawdziwego) to będzie ciemniejsze miasto


 Szybki.
Kruszymy landrynki w moździerzu, jak ktoś nie ma to wyciskarką do czosnku albo czym tam kto ma.

 Wsypujemy we wszystkie miejsca, gdzie mają być szyby. Trzeba pamiętać, że ciasto musi leżeć na papierze do pieczenia i że nie wolno tykać ciasta po upieczeniu aż wszystko nie będzie całkiem zimne - i blacha i ciasto i landrynki. Potem wszystko samo super odchodzi.
 Ciasto zrobione z margaryny i sztucznego miodu, w moim przekonaniu nie jest zdatne do spożycia, więc nie bawiłam się w inne "kleje" takie jak karmel na przykład, tylko posklejaliśmy wszystko vikolem. Działa, o ile nie ma w cieście tej sody.
Jeśli ktoś ma w planach zjadać domki to po pierwsze powinien użyć masła i prawdziwego miodu, po drugie na pewno nie powinien użyć vikolu ;)
 Upieczone, zastygnięte i gotowe do klejenia części kamienicy.
Warto wiedzieć, ciasto piecze się ok 15 min, i jak się je wyjmuje to jest MIĘKKIE, a landrynki się gotują.
Ale jak wystygnie to będzie twarde, więc spoko ;)
 Klejenie ścian.
Fragmenty małych domków. Przypaliły się trochę przez przypadek - ale okazało się że to fajnej wygląda. wniosek - warto przypalać ;)
 Fragmenty kościoła.
 Kamienica bez dachu.
 Stotoła bez dachu
 Domek. Duże budowle muszą mieć ciastową podstawę, żeby się nie rozjechały. Malutkie nie koniecznie, ale za to warto je sklejać na jakiejś ściereczce.
 Kamienica przed zamiecią śnieżną.
 Kościół.
 Tak trzeba to rozrysować, żeby dach oparł się z tyłu na ścianie a z przodu na daszku ( daszek wieżyczki musi być ciut dłuższy).
Specjalnie spalony dach stodoły, prawie czarny, super wyglądał.

Lukier. 2 białka i paczka cukru pudru. Jak ma być bardzo gęsty to jeszcze 1/2 cukru pudru. Jak ma być smaczniejszy, można dodać sok z cytryny. Jak ma być kolorowy, trzeba dodać ciut barwnika spożywczego. Ja chciałam gruby i tylko biały. Zrobiłam go dużo i bardzo gęsty, żeby wyszły sople.


Co mogą dzieci, poza tym, że najlepiej pomogą jak nie będą przeszkadzać? ;)
Mogą wsypywać składniki i włączać malakser, mogą bawić się ciastem, podawać szablony, smarować lukrem. Jak starsze to mogą też nasypywać landrynki w okienka. Klejenie, wyjmowanie z pieca, zgniatanie landrynek nie za bardzo. Ale i tak mają maluchy sporo pracy :)

niedziela, 14 grudnia 2014

W piankowej cukierni czyli O Melaniim Melchiorze i Panu Przypadku



Chcemy zaprezentować Wam fantastyczną książkę "O Melanii, Melchiorze i Panu przypadku".
Książka opowiada o nieśmiałych świnkach, i o wszystkim tym, co wiąże się z ich nieśmiałością - tęsknotą za drugą osobą, marzeniu o zwykłej rozmowie, mijaniu się bez słowa, chowaniu się za ciemnymi okularami...
Napisana przez Roksanę Jędrzejewską-Wróbel, bardzo bogatym, ciekawym, zupełnie nie infantylnym językiem ( może się nawet wydać, że trochę za trudnym dla dziecka, jednak dzieci o tym nie wiedzą ;).
Zilustrowana przez Pawła Pawlaka  ( marka sama w sobie, więc nie ma co się rozpisywać ;) można zobaczyć tu


 Kamienica, w której mieszkają Melania i Melchior.

Hobby Melchiora - sklejanie modeli samolotów. My też zrobiliśmy samolot, choć nie skleiliśmy modelu, to i tak wyszedł nam fajny.

Wysyłaliśmy też listy na poczcie, z kartkami świątecznymi w środku :)


















Ale nasza główna zabawa książkowa dotyczyła cukierni :) Ciocia Julka przywiozła nam pięknie pachnącą piankę do depilacji ;P i z powodu braku śniegu, na który Robcio tak czeka, zaczęli bawić się tą pianką - ugniatać ją, wyciskać, rozmazywać :) Prawie zima!


My dodaliśmy do pianki formy do tortów, ciasta i mufiinów, koralikową posypkę, guzikowe cukierki i płynowo kąpielowy lukier ;D
Ciocia wymyśliła nam jeszcze piankowe beziki i... Cukiernia gotowa :D





Tort gotowy do ozdabiania.












 Sporawy muffin ;)















Mini ciasteczka w łupinkach po orzechach  


 Wyrabianie ciasta bezikowego





 Lukrowanie


Choć nasza cukiernia powstała przez Przypadek, jak większość najfajniejszych rzeczy, to ciasta wyszły bardzo profesjonalnie- kolorowe i  pachnące -  tak, że aż niektórzy się nabrali i chcieli je zjeść! Nie powiemy, że był to między innymi Tata, żeby się nie zdenerwował ;)