Dziś wieczorem, kiedy zrobiło się ciemno, poszliśmy z Robertem zakopać skarb!
Długo się przygotowywaliśmy do tego zadania. Musieliśmy zgromadzić nasze malutkie skarbki tworzące nasz jeden duży skarb, plastikowe wieczka od serków, łopatki, kartki, zapałki i kilka innych przedmiotów. W końcu ubraliśmy się cieplutko i wyszliśmy na dwór, szukać najlepszego miejsca :)
Naszą kartkę, obdarliśmy trochę i opaliliśmy
zapałkami, ale ponieważ nadal była zbyt "nowiutka" poskakaliśmy po niej butami, którymi wcześniej wchodziliśmy do mokrej piaskownicy ;P
Potem, po zdecydowaniu się w jakim obszarze zakopiemy skarb i po narysowaniu mapy poszliśmy na koniec osiedla, za parking i przy jednej z latarni (nie powiemy Wam koło, której, bo nie chcemy, żebyście go wykopali ;) ukryliśmy go!
Zrobiliśmy najpierw dół, i tam na małych przezroczystych, plastikowych przykrywkach od serków ułożyliśmy widoczki.Robiłam kiedyś takie z mamą, tylko latem, z kwiatków, szkiełek i kolorowych papierków. Latem jest ciepło i można sobie nad tym posiedzieć i poukładać na prawdę ładne rzeczy :)
Nasze różności ( korki od butelek, przypinki, koraliki, spinacze, klocek lego, metalowego Indianina, kluczyk, świecącą gwiazdkę, kostkę przezroczystą, pionek, auto z jajka niespodzianki, szklaną kulkę, muszelki i masę innych super rzeczy ;) przykryliśmy wielką plastikową przykrywką i zasypaliśmy. Musieliśmy być bardzo cicho, bo akurat jeden z sąsiadów szedł niedaleko nas na spacer z psem. Emocje trochę jak z czasów dzieciństwa ;P Mówiliśmy tylko szeptem, a w pewnym momencie musieliśmy się prawie położyć. Jest tam wprawdzie wysoka trawa, ale mimo wszytko mogli nas zauważyć. Szczerze mówiąc bałam się trochę, że ten pies nas wyczuje i podbiegnie do nas albo wystraszy się sam i zacznie na nas warczeć, no ale na szczęście sobie w końcu poszli ;P
Miejsce ukrycia widoczków oznaczyliśmy małym sznureczkiem, mimo, że wiemy ile kroków od latarni ono się znajduje.
Potem ukryliśmy jeszcze jedną ważną rzecz! Wiecie co? Piątaka ;P A wiecie po co? Bo skarb odkopiemy dopiero na wiosnę, pierwszego tak ciepłego dnia, że będzie można pójść na lody ;P i właśnie tego piątaka na nie wydamy :) na inaugurację sezonu lodowego :)
Mapę ukryliśmy w specjalnym miejscu, żeby nam się do wiosny nie zgubiła. Robert chciał odkopać skarb już ze 3 razy tego wieczoru, ale wytłumaczyłam mu, że na lody już trochę za zimno, więc musi cierpliwie poczekać ;) Zabawa bardzo fajna - dużo emocji i dla dziecka i dla mamy ;P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz