poniedziałek, 8 lipca 2013

Baby english i pomysł na stare książeczki z zadaniami

Ponieważ ostatnio jesteśmy na etapie generalnych porządków ( metoda sprzątania: weź czarny wór i wrzucają tam ile tylko się da ;) kilka worów już opuściło nasz dom ;) przyszedł więc czas żeby zastanowić się co zrobić z książeczkami z zadaniami, w których już wszystko zostało policzone, naklejone, dorysowane, pokolorowane itd. Z jednej strony bez sensu je trzymać ale z drugiej niektóre mają na prawdę ślicznie obrazki, w innych zostało trochę naklejek, on i szkoda mi je było tak po prostu wywalić do wora ;)


Myśląc o tym, jak można by jeszcze wykorzystać zadaniówki, doszłam do wniosku, ze można już zacząć uczyć Robcia słówek. Dałam mu więc duży zeszyt i naklejamy w nim teraz codziennie kilka naklejek lub wyciętych z książeczek obrazków ( jak nam się skończą, ale to jeszcze długo, to pewnie będziemy mieć nowe książeczki a dodatkowo będziemy wycinać obrazki i fotki z gazet). Myślałam , że należy wprowadzać max 3 słówka żeby nie było za dużo ;) ale dziś robi zażyczył sobie 7 i też ogarnął. To dopiero początek bardzo długiej nauki, ale w naszym zeszycie wygląda on tak:



Synek nie umie jeszcze czytać, ale piszemy słowa na przyszłość, pewnie mu się kiedyś przyda.


 Robcio po zabawie chowa sobie zeszyt do szafy z ubraniami, na dolnej półce :) nie wiem czemu wybrał akurat to miejsce ale przed nauką biegnie zawsze tam i go przynosi. Chyba jest dumny że ma swój :) kazał mi go podpisać i ciągle podkreśla że to jego zeszyt :) Można oczywiście kupić słownik obrazkowy i się tak nie "męczyć" ale po pierwsze co wtedy robić z uzupełnionymi zadaniówami ;P a po drugie samodzielna praca budzi emocje, a przez to nauka idzie szybciej i łatwiej.

Kiedy skończy nam się tu miejsce, a Robert będzie większy i będzie umiał czytać, to mam dla niego zeszyt ze słownikiem obrazkowym  na marginesach. dla starszych dzieci i dla dorosłych jest wersja z normalnym słownikiem wyrazowym. Polecam wam je, są wydane przez wyd. gatis.

1 komentarz: