Najpierw poznajemy historię i przepis - wszystkie potrzebne przyprawy i wspólnie przygotowujemy piernikowe ciasto.
Historię, można sobie przypomnieć, ale też uzupełnić na stronie Muzeum: http://www.muzeumpiernika.pl/?page=home, to fragment :) :
" Pierwsze wzmianki o toruńskich piernikach pochodzą z około 1380. roku i mówią o piekarzu Niclosie Czanie, który prawdopodobnie trudnił się wypiekiem, obok chleba, także tych korzennych ciastek. (...)
Najstarszy znany nam przepis pochodzi z 1725 roku, z książki „Compendium medicum auctum, to iest krótkie zebranie y opisanie chorób, ich różności, przyczyn, znaków, sposobów do leczenia” i brzmi: ”Weź miodu przaśnego ile chcesz, włóż do naczynia, wlej do niego gorzałki mocnej sporo i wody, smaż powoli szumując, aż będzie gęsty, wlej do niecki, przydaj imbieru białego, gwoździków, cynamonu, gałek, kubebów, kardamonu, hanyżu nietłuczonego, skórek cytrynowych drobno krajanych, cukru ileć się będzie zdało, wszystko z grubsza jak miód ostygnie, że jeno letni będzie, wsyp mąki żytniej, ile potrzeba, umieszaj, niech tak stoi nakryto, aż dobrze wystygnie, potym wyłóż na stół, gnieć jak najmocniej, przydając mąki ile potrzeba, potym nakładź cykaty krajanej albo skórek cytrynowych w cukrze smażonych, znowu przegnieć i zaraz formuj pierniki, wielkie według upodobania porobiwszy, możesz znowu po wierzchu tu i ówdzie wtykać cykatę krajaną, do wierzchu pozyngowawszy piwem kłaść do pieca i wyjąwszy je jak się przepieką, znowu je zyngować miodem z piwem smażonym i znowu po wsadzeniu do pieca”
Podczas przygotowywania ciasta, prawie każdy z gości ma swoje zadanie - jedni rozpoznają przyprawy, inni coś wsypują, odmierzają lub mieszają. Podczas wyrabiania ciasta doświadczeni piekarze opowiadają nam różne ciekawostki dotyczące piernikowej historii.
Potem, każdy ma okazję samodzielnie zrobić swoje własne ciacho, upiec je i zabrać do domu.
Każdy dostaje kawałek ciasta.
Należy go ugnieść w rękach a potem rozwałkować na
gruby placuch.
Potem malujemy nasze ciastka
olejem.
I mocno wciskamy do wybranej formy.
Już wyciśnięte okrawamy drewnianym nożykiem i
układamy na blaszce.
W czasie kiedy pierniki leżą sobie w piekarniku, my możemy zwiedzić przytulne i aromatyczne wnętrza. Możemy kupić jakąś ładną pamiątkę, dotykać różne stare przedmioty, wąchać przyprawy i podziwiać malowidła.
Można obejrzeć mapę świata.
Można obejrzeć piękne formy do produkcji ozdobnych pierników:
Oraz odnaleźć malowidła ze wszystkimi składnikami piernikowego ciasta :)
Na koniec, z tego o to niezwykle starego i klimatycznego pieca,
mistrz wyciąga gotowe, gorące i pachnące pierniki i pakuje w papierowe torebeczki. Należy uważać by ktoś, komu ciastko się nie udało, nie wskazał naszego jako swojego, zostawiając nam w prezencie swój placuch, jak to było w przypadku Taty, który zrobił sobie pięknego lwa a dostał rozmazane cóś. No ale tak to u nas jest...
Poza tym drobnym incydentem pobyt w Muzeum Piernika uważamy za wielce udany i polecamy każdemu :)
Tym bardziej, że cena biletu normalnego nie przekracza 10zł a wrażenia zostają w głowie na prawdę na długo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz