poniedziałek, 19 maja 2014

Tablica czekania ułatwiająca życie mamie i tacie

Robcio dowiedział się  (niestety dla nas ;), że pojedziemy w czerwcu nad morze. Ponieważ był w zeszłym roku i pamięta jak było super, zamęczał nas przez 2 dni przepotwornie czy już jedziemy, czy zaraz, czy już się może pakować, czy już jak się wyśpimy to jedziemy i tak w kółko... koszmar... Zrobiliśmy więc sobie tablicę do skreślania dni i odliczania ile jeszcze. Dzięki temu, przed spaniem skreślamy i widzimy ile już zaznaczyliśmy i czy długo jeszcze. Również w ciągu dnia, kiedy Robas zaczyna swoje pytania, mówię mu, żeby poszedł i sprawdził sobie na tablicy czy to już. Nie umie liczyć jeszcze ale widzi, że mamy sporo nie zaznaczonych kratek. I nie marudzi. Polecam takie rozwiązanie. Podobne stosowaliśmy z rodzicami, kiedy brat pytał bez przerwy o dobranockę, czy już, ale czy zaraz, czy można włączyć telewizor... i tak w kółko. Napisaliśmy mu kartkę z cyfrą 19 (identycznie jak na zegarku elektronicznym kuchenki) i przestał pytać. Nie znał cyfr, ale porównywał sobie i wiedział, że jak się pojawi na wyświetlaczu taka sama cyfra, można włączać. Takie rozwiązania na prawdę ułatwiają życie...
Nasza tablica ma tyle kratek ile dni do wyjazdu a w każdej kratce datę dnia oraz w nawiasie ile nam zostało. Na samym końcu, w dniu wyjazdu przykleiliśmy latarnię morską , czyli to, co Roberta  fascynuje chyba najbardziej nad morzem :)

































wtorek, 6 maja 2014

Mój sąsiad Totoro - Bajka z Azji

link

Tym razem inaczej, bo bajki ani nie przeczytaliśmy ani nie wymyśliliśmy. Tym razem ją obejrzeliśmy. Wprawdzie na 2 razy, bo Pan Robert nie ogląda jeszcze pełnometrażowych bajek, ale obejrzeliśmy. I muszę Wam powiedzieć, że o ile należę do osób, które mangi i anime nie lubią, to film Mój sąsiad Totoro uważam za na prawdę niezywkły... Jest to historia dwóch dziewczynek, których mama leży w szpitalu, ( chora na gruźlicę) , a które z tatą przeprowadzają się do nowego, tajemniczego  domu na wsi.

link



link
link
Jest niestety w filmie to czego po prostu nie znoszę w Japońskich bajkach - to, że postaci muszą się wydzierać - czy się cieszą, czy smucą drą się non stop. Jednak poza tym bajka jest bardzo ciekawa, występują w niej różne nie spotykane w naszych bajkach wątki - Totoro taki jakby wielki chomik, kotobus - kot który na prawdę jest autobusem, czarne kuleczki rozbiegające się po domu i chowające się w szczelinach  itp.

Bajka łaczy w sobie codzienność japońskiej wsi widzianej oczami dziecka i bajkową niezywkłość, magię wręcz. Reżyser przywiązuje wielką wagę do szczegółów - świetnie pokazane są emocje, relacje, różne elementy dzieciństwa, przyrody.. Generalnie nie da się opowiedzieć, trzeba zobaczyć, do czego na prawdę zachęcam.
link
Jedna dziwna jest tylko w tej bajce akcja (może w Japonii to normalne??) że wieczorem dziewczynki i tata kąpią się nago razem w 1 wannie 8/ . Co prawda nic nikomu nie widać i nic się złego

nie dzieje, no ale ... come one ;P dziwactwo.




Reżyserem i scenarzystą jest wybitny Hayao Miyazaki.

link


link

................................................................................................................................................................
Warsztat - pojawi się nie długo.

sobota, 3 maja 2014

Robcio w Wilkowyjach! czyli Ranczo na własne oczy :)

W weekend majowy pojechaliśmy zasłyszane na RODOS, czyli, (zasłyszane od Basi P): Rodzinne Ogródki Działkowe Ogrodzone Siatką :D a stamtąd mieliśmy super blisko na plan jednego z najlepszych polskich seriali i odwiedziliśmy Wilkowyje! :D
Robcia nie ma na fotce z nami bo nie chcieliśmy żeby dziecko siedziało na sławnej ławeczce pijaczków z Mamrotem w ręku, ale poza ławeczką zwiedziliśmy też kościół, obejrzeliśmy plebanię i szkołę :) a wracając do domu cyknęliśmy sobie jeszcze fotki pod urzędem w Wilkowyjach ( w miejscowości 6 km dalej ;P
Bardzo ciekawa wycieczka :) myślę, że musi być to trochę męczące dla mieszkańców, bo do ławeczki na prawdę jest kolejka ;P i wychodząc ze sklepu ciągle muszą czekać aż turyści skończą sesję. Jednak właścicielka sklepu sprzedaje Mamroty na potęgę. Każdy chce spróbować co piją ulubieńcy z serialu ;P my również nie omieszkaliśmy ;) i powiem szczerze, że spodziewałam się czegoś o wiele gorszego w smaku ( było to moje pierwsze zetknięcie z tanim winiaczem ).